W wieku 24 lat przeżyłem prawie dziesięć lat, cierpiąc z powodu nieregularnych wahań nastroju, mrocznych okresów depresji i momentów manii, naznaczonych nadużywaniem środków stymulujących. W tym właśnie momencie trafiłem do ośrodka terapeutycznego, gdzie postawiono diagnozę mojego niepokojącego zachowania. Okazało się, że żyję z chorobą dwubiegunową II.

Po usłyszeniu diagnozy poczułem ulgę, szok i strach. Co pomyślą o mnie inni ludzie? Jak dalej będzie wyglądało moje życie? Wydawało mi się, że na osobach chorych psychicznie ciąży piętno, a teraz ja byłam jedną z nich.

Etykieta zdrowia psychicznego wprawiła mnie w zakłopotanie. Chociaż w książkach i filmach osoby z chorobą dwubiegunową są postrzegane jako "szalone", ja z pewnością taka nie byłam. Przez ostatnie lata żyłam samodzielnie, byłam w stanie utrzymać pracę na pełen etat (choć brałam wolne w okresach paraliżującej depresji, a teraz także w związku z nadużywaniem substancji psychoaktywnych) i płaciłam rachunki. Oczywiście, moje relacje w życiu były napięte. Czasami zdarzały mi się wybuchy emocjonalne, nie nadążałem za swoimi myślami, samookaleczałem się i przeżywałem okresy szczęścia.

Ale jedno było pewne: nie byłem szalony.

Jednocześnie z ulgą przyjęłam wiadomość, że istnieją pewne kroki, które mogę podjąć, aby kontrolować swoje impulsywne i depresyjne zachowania. Żyłem z tymi zachowaniami od lat, ale teraz miałem na to swoje wytłumaczenie. Tak jak w przypadku nadużywania substancji psychoaktywnych, tak i w przypadku choroby dwubiegunowej istniały inne kroki i zmiany, które musiałam wprowadzić, aby móc prowadzić zdrowe i produktywne życie.

Życie z chorobą dwubiegunową nie jest łatwe. Droga do stabilizacji z dwubiegunówką II była podróżą, podczas której nauczyłem się wielu rzeczy. Oto kilka z nich:

Badam swoje lekarstwa

Po wizycie u psychiatry przepisano mi kilka leków, które miały pomóc w rozwiązaniu problemu z moją diagnozą. Nie kwestionując leków, pierwsza recepta wywołała u mnie poważne skutki uboczne, w tym myśli samobójcze i silny niepokój. Po wielu próbach i dzięki wspaniałemu psychiatrze w końcu znalazłem kombinację leków, która pozwala mi zachować stabilność i produktywność.

Znam swoje sygnały ostrzegawcze

Dzięki Bogu za mojego terapeutę. Ucząc się, jak monitorować swój nastrój, byłem w stanie obserwować swoje uczucia i wyłapać czerwone flagi objawów, które zazwyczaj wywołują u mnie nastroje depresyjne i maniakalne. Podobnie jak w innych ważnych dziedzinach mojego pracowitego życia, śledząc swój sen, przyjmowane leki, godziny pracy i stan emocjonalny, byłam w stanie wskazać pewne wzorce, z którymi żyłam przez całe życie. Według National Institute on Mental Health (NIMH) epizody maniakalne mają wiele charakterystycznych oznak, a kiedy pojawiają się te czerwone flagi, jestem w stanie zastosować różne sposoby radzenia sobie z nimi - niektóre z nich to rozmowa z terapeutą, wizyta u psychiatry i lepszy sen.

Żyję w skrajnościach

Chociaż choroba dwubiegunowa nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla życia, może szybko się nasilić. Są dni, kiedy budzę się i nie chce mi się wstać z łóżka, są miesiące, kiedy jestem stale w stanie paraliżującej depresji i mam chęć samookaleczenia się, aby utrzymać myśli samobójcze na niskim poziomie. Bywają też okresy, kiedy uważam się za osobę nadmiernie wydającą pieniądze, przepracowaną i nadmiernie pobudzoną. W miarę jak uczyłem się walczyć z dwubiegunówką, nauczyłem się rozpoznawać te zachowania i reagować na nie w produktywny sposób. Niezależnie od tego, czy jest to mowa własna, szukanie terapii, czy regularne przyjmowanie leków, nauczyłam się ograniczać moje ekstremalne cykle.

Pozostaję cierpliwy

Nie ma lekarstwa na moją dwubiegunówkę i tak jak w przypadku nadużywania substancji psychoaktywnych, nie jest to coś, nad czym można zapanować z dnia na dzień. Na początku oczekiwałam, że leki mnie wyleczą, ale okazało się, że wcale tak nie było. Przez miesiące i lata żyłam metodą prób i błędów, aby znaleźć odpowiedni dla mnie sposób leczenia.

Dwubiegunówka to coś, co mam, a nie coś, czym jestem.

W pewnym momencie myślałem, że moje życie jest skończone. W pewnym momencie, zamiast samemu określić swoją przyszłość, pozwoliłem, aby to moja choroba dwubiegunowa określiła mnie. Przez lata poznałam wiele osób o podobnych poglądach, które cierpiały z powodu tego samego, co ja. Zmagałam się z piętnem i płakałam do snu, zastanawiając się, kiedy będzie lepiej. Dzięki akceptacji i poznaniu mojej choroby nauczyłem się, jak radzić sobie ze swoim zdrowiem psychicznym i szybciej wracać do równowagi po wybuchu lub epizodzie depresyjnym. W sumie pomogło mi to przyjąć pozytywną postawę wobec mojej choroby i zmieniło moje spojrzenie na życie.